Strona główna :: Dodaj do ulubionych :: Ustaw jako stronę startową :: Archiwum
      Menu główne

      Bike Club

      Odznaki kolarskie

      Panel użytkownika

Login:
Hasło:

Aby uzyskać login i hasło skontaktuj się z administratorem serwisu

      Zlot przodowników

      Centralny zlot TK

      Pielgrzymka rower.
      Wycieczka rowerowa z Łowicza przez Kiernozię, Luszyn, Żychlin do Kutna
     Dnia 31 sierpnia 2013 roku około godziny 11:40 rozpoczęła się wycieczka organizowana przez Bike Club Kutno. Spotkaliśmy się na dworcu Łowicz Główny niewielką ekipą i mimo pewnych trudności zdrowotnych i sprzętowych z zapałem wyruszyliśmy w podróż. Z dworca wyruszyliśmy w stronę Ratusza w Łowiczu wzniesionego w 1825-1828 i sąsiadującego obok punktu informacyjnego, skąd zebraliśmy pieczątki i ulotki, a także obejrzeliśmy Bazylkę katedralną Wniebowzięcia NMP i św. Mikołaja. Następnie udaliśmy się do skansenu znajdującego się zaraz za Muzeum w Łowiczu. W skansenie mogliśmy obejrzeć zabytkowe narzędzia i wozy rolnicze, jednym z ciekawszych obiektów był Kierat Konny i zabytkowe bryczki. Niedaleko skansenu można było zobaczyć ciekawe ule m.in. przypominające drewniane rzeźby.

Wyjeżdżając z Łowicza przejeżdżaliśmy przez Strzelcew, Ługuszew, Sierżniki, Chąsno i dojechaliśmy do Skowrony Południowej gdzie po krótkim postoju i doładowaniu akumulatorów ruszyliśmy dalej. Po minięciu Brodne-Józefów dojechaliśmy do Kiernozi i tu zrobiliśmy nieco dłuższy, ciekawszy postój. Nazwa Kiernozia odnosi się do jednej z tamtejszych legend, gdyż miał się tam zatrzymać król Władysław Jagiełło w drodze na bitwę pod Grunwaldem. W okolicznych lasach miał polować na dziki (kiernozy) i stąd nazwa i herb miejscowości. W XVIII wieku Kiernozia przeszła w ręce Łączyńskich, którzy w I połowie XIV wieku wznieśli istniejący do dziś pałac, obok którego urządziliśmy postój. Podobno częstym gościem u Łączyńskich był Tadeusz Kościuszko. Na pamiątkę tego, mieszkańcy Kiernozi usypali kopiec jego imienia, który podczas II wojny światowej zniszczony został przez hitlerowców. W 1967 powstał drugi kopiec, znajdujący się w parku pałacowym do dziś. W roku 1786, w pałacu urodziła się Maria Łączyńska –później Pani Walewska. Była córką Mateusza Łączyńskiego herbu Nałęcz i Ewy Zaborowskiej, wychowywana zaś była przez ojca Fryderyka Chopina –Mikołaja. W 1804 r. jako 18-letnia dziewczyna Maria poślubiła dużo od siebie starszego Anastazego Walewskiego, starostę wareckiego. W styczniu 1807 r. Maria Walewska spotkała się z cesarzem Napoleonem, wkrótce potem, w wyniku awansów, prezentów i liścików cesarza, została jego oficjalną metresą; sprowadził ją na trzy tygodnie m.in. do swej kwatery w pałacu w Finckenstein (dziś Kamieniec) w Prusach Wschodnich. W sierpniu 1812 r. uzyskała rozwód (Anastazy zmarł w 1814 roku), a po kilku miesiącach –po klęsce Napoleona w kampanii rosyjskiej –pojechała do Paryża. W tych latach nawiązała romans z kuzynem Napoleona, hrabią i marszałkiem Francji, Filipem-Antonim d'Ornano, z którym zawarła ślub 7 września 1816 r. w Brukseli i razem zamieszkali w Liège. Maria zmarła na kamicę nerkową w 1817 roku w Paryżu. Teodor Łączyński, brat Walewskiej, postanowił spełnić jej ostatnią wolę i mimo sprzeciwu, w 1818 r. sprowadził ciało siostry do rodzinnej Kiernozi, gdzie chciała być pochowana. W Kościele parafialnym pw. św. Małgorzaty, XVI w. można zobaczyć jej grobowiec. Niedaleko brzegu stawu rośnie dąb szypułkowy –jedyny pomnik przyrody w Kiernozi. Obok niego kierując się w prawą stronę, zobaczymy unikatowe drzewo orzecho-kasztanowca (kasztanowca szczepionego na orzechu włoskim). Istnieje również legenda o Mikołaju Koperniku, który przebywał w Kiernozi podczas jednej ze swych podróży. Na rynku jego imienia znajduje się studnia, z której pił wodę. Zgubić miał tam też swoje pióro. Gdy już pozwiedzaliśmy Kiernozię udaliśmy się w dalszą drogę.

Dojeżdżaliśmy do Luszyna, gdzie znajduje się murowany z cegły kościół w stylu gotycko-renesansowym z 1595 roku, restaurowany w II połowie XVII wieku, w XVIII i XIX w., który widać z oddali, a także pałac klasycystyczny wzniesiony w I połowie XIX wieku, zwany Dworem pod Złotym Bażantem, który niestety nie został udostępniony dla zwiedzających. Następny postój urządziliśmy koło cukierni na starym rynku w Żychlinie, w wieży zegarowej, a w rzeczywistości nieczynnej podstacji transformatorowej, z umieszczonym na szczycie zegarem, datowanej na 1929 rok, gdzie po posileniu się smacznymi bułkami herbatą/bądź kawą wyruszyliśmy w dalszą drogę do Kutna. Po drodze rozłączyliśmy się i część pojechała do Oporowa zobaczyć odbywające się tam tego dnia dożynki, niestety końcówkę. Gdy znów jechaliśmy razem w Komadzynie już każdy był nieco zmęczony, szczególnie przez wiejący tego dnia zachodni wiatr, na szczęście prognozy się nie sprawdziły dotyczące deszczu. Razem dojechaliśmy do ronda przy ulicy Oporowskiej w Kutnie około godziny 18, skąd już rozjechaliśmy się do swoich domostw. Dziękuję wszystkim za udany rajd w świetnym towarzystwie, szczególnie organizatorom. Teraz pozostaje czekać na kolejne rajdy i mam nadzieję równie udane spotkania w tak dobrym towarzystwie.

Ireneusz "Purgatorius" Klimczak

Zapraszamy do obejrzenia zdjęć: