Strona główna :: Dodaj do ulubionych :: Ustaw jako stronę startową :: Archiwum
      Menu główne

      Bike Club

      Odznaki kolarskie

      Panel użytkownika

Login:
Hasło:

Aby uzyskać login i hasło skontaktuj się z administratorem serwisu

      Zlot przodowników

      Centralny zlot TK

      Pielgrzymka rower.
      Wycieczka do rezerwatu Dolina Skrwy    
     Wycieczkę rozpoczęliśmy o godzinie 10.00 na początku ścieżki rowerowej przy ul. Kasztanowej w Kutnie. Pogoda wyśmienita, ciepło, a nawet upalnie. Pojechaliśmy do lasu w Kuczkowie, dalej lasem do Woli Raciborowskiej. Stamtąd przez Wieszczyce, Strzelce Kujawskie, Zaranną, Holendry Sierakowickie do Sierakówka. Podjechaliśmy aleją kasztanową do miejscowego zabytkowego dworku, gdzie przyjął nas właściciel majątku. Dzięki jego uprzejmości mogliśmy zobaczyć zabytkowy park z kaskadowymi stawami, dworek umiejscowiony na wyspie, otoczony fosą, młyn (obecnie stajnie) i domek ogrodnika. Dowiedzieliśmy się ciekawych rzeczy o majątku i właścicielach.

Przed nami główny cel podróży, czyli rezerwat Dolina Skrwy. Dojechaliśmy do szlaku czerwonego i tymże szlakiem zjechaliśmy po stromym zboczu w dolinę rzeki. Droga prowadziła tuż obok rozlewisk Skrwy przez około 1km. Ach cóż to był za kilometr... Zaczęło się niewinnie - bzzzzzt, plask i trup. Jedziemy dalej! Nagle jakby pociemniało, czuć było coś złowrogiego w powietrzu. Z każdym przejechanym metrem narastał niepokój i wreszcie stało się! Wróg zaatakował! Nie była to zwyczajna partyzantka - to był zmasowany atak! Setki, może nawet tysiące jednostek nieprzyjaciela natarły na nas z takim impetem, że mało co nie pospadaliśmy z rowerów. Polała się krew, błogą ciszę przerwały jęki rannych - czyli nasze. Perswazje słowne wypowiadane w kilku znanych nam językach w tym po łacinie nie odnosiły żadnych skutków. Walka wręcz okazała się nieskuteczna. Uniki również. Nie pomógł ani spryt MacGyvera ani ciosy w stylu Chucka Norrisa. Porady Nowoczesnej Babci też można było wsadzić sobie w buty. Sytuacja była beznadziejna. Dalsza potyczka z przeważającymi siłami wroga była bezcelowa. Nawet dziecko stwierdziłoby że przegrywamy tę walkę. Niemal widziałem łzy współczucia u mrówek, których mimo wszystko starałem nie rozjechać. Wywieszenie białej flagi nie wchodziło jednak w grę. Wróg nie miał litości, nie brał jeńców, nie przestrzegał konwencji genewskich, prawa międzynarodowego ani konstytucji. Był żądny krwi - naszej krwi! Zwarliśmy szeregi (zwieracze też:), padła komenda NAPRZÓD! Ratowaliśmy się prastarą sztuką walki bez walki wymyśloną ponoć w jakimś dzikim plemieniu afrykańskich wojowników lub Indian Ameryki Południowej - szybką ewakuacją, potocznie zwaną UCIECZKĄ! Strategia okazała się skuteczna, wróg choć liczny nie mógł za nami zdążyć, ale nadal atakowały nas nowo napotkane oddziały krwiopijców. Obława dopadała nas jeszcze kilkukrotnie, kiedy musieliśmy zsiąść z roweru by ominąć pułapki i barykady, zapewne rozstawione umyślnie. W ferworze walki zadawałem sobie pytania: po co to wszystko? Czy to zemsta za to jedno jedyne plaśnięcie na początku? Czy wszystkie samice są tak pamiętliwe i bezwzględne, czy tylko te, na które mówi się potocznie KOMARZYCE?

Po wydostaniu się ze strefy wroga nie pozostało nic innego jak powrót, oczywiście okrężną drogą. Znaleźliśmy się we wsi oznaczonej na mapie jako Ruda. Chwila odpoczynku, opatrzenie ran, sprawdzenie sprzętu, kilka refleksji na temat stoczonej potyczki, łyk napoju (w moim przypadku ostatni) i w drogę. Leśne dukty były bardzo piaszczyste, kilka razy trzeba było zsiąść z roweru bo nie dało się jechać. Trudy przeprawy rekompensowały nam niezwykłe osobliwości terenu; wąskie wąwozy, jary, rozległe rozlewiska i bagna. W miejscu oznaczonym na papach jako Parcela – Zaborów Stary natknęliśmy się na siedlisko „Maciejówka”. W skład zabudowań wchodzi duża wiata ze stołami i ławkami w kształcie litery L, jest też miejsce na ognisko, przygotowany opał, kije do kiełbasek a nawet „szkło” (kufel i szklanka). Miejsce to znajduje się na polanie w lesie, z dala od wszelkich zabudowań ale wygląda na doglądane i otwarte dla wszystkich turystów. Brak wody zaczął dokuczać. Jeżeli doda się do tego brak sklepu, pusty kufel, odniesione rany, bąble, kurz, skwar, brak wody, ciężki teren, brak wody, kilkanaście kilometrów do przejechania, brak wody, brak wody, brak wody... to otrzymuje się obraz człowieka, który nie przygotował się na brak wody! Po chwili odpoczynku ruszyliśmy w dalszą drogę. Kolejnym miejscem które odwiedziliśmy był dworek w Osinach. Pamiętam jeszcze kilkanaście lat temu dworek był ruiną. Teraz pięknie odbudowany, nowe nasadzenia, kwiaty, rzeźby ogrodowe, cały teren pokrywa króciutko przystrzyżona, świeżo podlana (pewnie zimną wodą) trawka. Dostępu strzeże potężny parkan, kuta brama i kamera. No cóż, lepszy chyba taki los zabytku, niż ten który miałem w pamięci...

Z Osin pojechaliśmy przez Brednię i Zgórze do Głogowca. Na szczęście kolega poczęstował mnie wodą, co sprawiło, że znikły fatamorgany i halucynacje i dalej bez przeszkód mogłem wrócić do Kutna. Wycieczkę zakończyliśmy o godzinie 15.00. Teraz, wieczorem (23:54) kiedy piszę tą relację popijając zimne piwko cieszę się z dwóch rzeczy: 1. nic nie bzyczy nad uchem 2. piwka mam jeszcze tyle, że chyba nie dam rady wypić do rana.

PS Dla ścisłości: Nigdy nie jeżdżę po alkoholu ani w ciąży po 18 roku życia! Jakoś tak dziwnie piszą na tych puszkach...



Fot.1 Uczestnicy wycieczki w okolicach Strzelec Kujawskich (fot. Purgatorius)



Fot.2 Stawy za dworkiem w Sierakówku. Podobno jest ich 10 rozmieszczonych kaskadowo. Różnica poziomu lustra wody dochodzi do 2m. (fot. Purgatorius)



Fot.3 "Trzech Wspaniałych" zasłania Dworek w Sierakówku (fot. Purgatorius)



Fot.4 Skrwa w miejscowości Ruda (fot. Purgatorius)



Fot.5 Leśne dukty były bardzo piaszczyste, niekiedy trzeba było zejść z roweru, bo nie dało się jechać. (fot. Purgatorius)



Fot.6 Malownicze wąwozy, strome skarpy, osuwiska. (fot. Purgatorius)



Fot.7 Drogi ciężkie do jazdy, ale bardzo malownicze. (fot. Purgatorius)



Fot.8 To nie saloon - to Maciejówka - miejsce na piknik,odpoczynek dla turystów. Gdyby rower zamienić na konia to wyglądalibyśmy jak na planie westernu. (fot. Purgatorius)



Fot.9 Pięknie odrestaurowany dworek w Osinach (fot. Purgatorius)



Fot.10 Znalezione gdzieś w internecie. Jakie te Chińskie przysłowia mądre i trafiające w sedno.



Fot.11 Jeden z atakujących nas owadów skala 1:1 Wyraz jego aparatu gębowego świadczy o zamiarach osobnika. Zanim odruchowo trzaśniesz czymś w monitor przypomnij sobie Chińskie przysłowie!