Strona główna :: Dodaj do ulubionych :: Ustaw jako stronę startową :: Archiwum
      Menu główne

      Bike Club

      Odznaki kolarskie

      Panel użytkownika

Login:
Hasło:

Aby uzyskać login i hasło skontaktuj się z administratorem serwisu

      Zlot przodowników

      Centralny zlot TK

      Pielgrzymka rower.
      IX Ogólnopolski Rowerowy Rajd Chemików        
     Zlot rozpoczął się w piątek (2 czerwca), w ośrodku szkoleniowo-wypoczynkowym PTS Mazowsze w Soczewce. Od godziny 16.00 zaczęto przyjmować i kwaterować uczestników. Nasza kilkuosobowa grupa z Kutna rozlokowana była w dwóch pokojach. Pokoiki niewielkie, ale wyposażone w trzy łóżka, niewielki stolik, krzesła, szafę i telewizor. Każde pomieszczenie posiadało własną łazienkę z prysznicem, ubikacją i umywalką. W ośrodku był darmowy dostęp do Wi-Fi, stołówka, sale konferencyjne i bankietowe. Zlotowicze mieli do dyspozycji cały parter jednego z segmentów. Wokół gmachu pięknie utrzymany teren z wykoszoną trawą, przyciętymi tujami, fontanny i leniwie meandrująca rzeka (Skrwa Lewa). Były też wyznaczone miejsca na imprezy plenerowe: ognisko, gril, wiaty z ławami, parasole itp. Rowery przechowywane były w jednej z zamykanych wiat.

     Po zakwaterowaniu postanowiliśmy wybrać się na wycieczkę. Lasami przejechaliśmy 25km odwiedzając m. in. rezerwat Kresy oraz pałac i neogotycki zamek w Duninowie. Po powrocie szybki prysznic i obiadokolacja. Po posiłku zorganizowano wieczorek zapoznawczy z tańcami i „degustacją” trunków. Integracja nastąpiła dość szybko, szczególnie, że większość uczestników i tak znała się już wcześniej. Bardzo późnym wieczorem udaliśmy się do swoich pokoi.

Rano, tzn. około godz. 8.00 przewidziano śniadanie – stół szwedzki. Á propos czy wiecie skąd się wzięło powiedzenie stół szwedzki? Komandor Zlotu Bernard Milewski (dla przyjaciół Benek) wyjaśnił o co chodzi: otóż kiedy Szwedzi najechali polskie ziemie w XVII wieku („potop szwedzki”), miasta padały jedno po drugim. Jednej z twierdz szwedzi nie mogli jednak zdobyć – Zamościa. Stanęli pod murami i głowili się, jak je sforsować. Król szwedzki Karol X Gustaw wpadł na pomysł, by wysłać poselstwo do Zamoyskiego, który rządził wówczas Zamościem, z wieścią, że… rezygnują z oblężenia, ale na znak zgody chcieliby zjeść z obrońcami pokojowe śniadanie. Zamoyski domyślił się podstępu i zaproponował poczęstunek na zewnątrz. Kazał ustawić stoły pod murami i zastawić je suto jadłem i trunkami. Celowo nie dał ław ani krzeseł, żołnierze szwedzcy jedli więc na stojąco. Niektórzy twierdzą, że żołnierze, zmęczeni napojami, zalegli pokotem i byli łatwym celem… W każdym razie, od tamtego czasu poczęstunek na stojąco zwany jest „szwedzkim stołem”.

Po śniadaniu wyruszyliśmy w zaplanowaną trasę. Przez Sendeń, Białe dojechaliśmy do Lucienia i dalej do Gostynina. Po drodze zatrzymywaliśmy się przy ciekawszych atrakcjach turystycznych. W Gostyninie od razu udaliśmy się na zamek, gdzie czekał na nas przewodnik. Na dziedzińcu wysłuchaliśmy ciekawych opowieści od początku historii osady, czasów księcia Siemowita III i IV, starosty Krzysztofa Szydłowieckiego, uwięzieniu na zamku cara Wasyla IV Szujskiego i pobycie koronowanych głów (m. in. Władysława Jagiełły, Kazimierza Jagiellończyka, Zygmunta Starego, Zygmunta Augusta). Po zwiedzeniu efektownej sali kolumnowej udaliśmy się na zwiedzanie Gostynina. Przewodnik Wojciech Karwowski pokazał nam, że liczące ok. 20 tys. miasto w którym bywaliśmy niejednokrotnie (przejazdem do Płocka lub docelowo na basenie, pizzy, czy lodach) kryje wiele ciekawych miejsc i związanych z nimi historii. Nie będę opisywał wszystkiego co widziałem i co usłyszałem, bo to materiał na oddzielny artykuł. Wspomnę tylko kilka haseł: cmentarz ewangelicko-augsburski, oz gostyniński (na który wdrapaliśmy się z rowerami!), Dybanka, Jezioro Policyjne, zalew, młyn wodny, kirkut, czerwone kasztany, dawne koszary, tajemnica pomnika Walki i Zwycięstwa.

Wspomniałem przed chwilą o młynie wodnym i nie sposób przemilczeć tego miejsca i człowieka tam pracującego. Chodzi o pracownię - warsztat Tadeusza Biniewicza – rzeźbiarza, malarza i rysownika. Spotkaliśmy tego człowieka przy pracy – bardzo skromnego, chociaż znanego w Polsce i na świecie. Jest on autorem m. in. kamiennej rzeźby Króla Kazimierza Wielkiego w Kowalu, pomnika w Gaśnie, Atlasa w Osinach, wielu rzeźb i popiersi, odnawiał malowidła i rzeźby w wielu kościołach w Polsce. Brał udział w wielu międzynarodowych wystawach, zdobywał główne nagrody w konkursach, jest odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi. Artysta pokazał nam maszyny na których pracuje (ogromna piła do cięcia granitu, pneumatyczne dłuta itp.), przybliżył technikę rzeźbienia w kamieniu, chętnie odpowiadał na liczne pytania szczerze zainteresowanych turystów. Na placu widzieliśmy gotowy obelisk z popiersiem Stefana Batorego i ogromny 30-tonowy „kloc” marmuru, który został sprowadzony aż z Portugalii i z którego za 1,5 do 2 lat powstanie tajemnicze dzieło sztuki na specjalne zamówienie jakiegoś bardzo bogatego inwestora. Spotkanie z panem Tadeuszem zrobiło duże wrażenie na uczestnikach wycieczki.

Z Gostynina udaliśmy się do mogiły w Kraśnicy a następnie do pomnika poległych powstańców z 1863r. w Gaśnie. Stamtąd przejechaliśmy do Łącka, gdzie zwiedziliśmy kapliczkę pałacową św. Piotra i Pawła znajdującą się na osi widokowej pałacu w Łącku i zabytkową wyłuszczarnię nasion. Do mety zostało około 10km (na licznikach w tym momencie mieliśmy około 50km). Odpoczęliśmy chwilę nad jeziorem w Rybakówce i ruszyliśmy dalej. Po dojechaniu do Soczewki szybka toaleta i obiadokolacja. Po niej był grill z muzyką, przeprowadzono też konkursy sprawnościowe. Zabawa trwała do późnej nocy.

Niedzielny poranek nadszedł szybko i zaskoczył niejednego wymęczonego poprzednim dniem turystę. Po śniadaniu odbyło się oficjalne zakończenie zlotu i wręczenie nagród. Członkowie naszego klubu otrzymali w sumie trzy puchary, nagrodę rzeczową oraz dyplomy. Po spakowaniu się i pożegnaniu z koleżeństwem udaliśmy się na jeszcze jedną pozlotową wycieczkę. Benek podsunął nam pomysł na trasę i wyjaśnił jak dojechać. Z Soczewki pojechaliśmy koroną wału przeciwpowodziowego na cypel, gdzie ponoć można spotkać ciekawego ptaka – błotniaka stawowego (duży drapieżny ptak z rodziny jastrzębiowatych). Nasz cel został osiągnięty, oprócz wspomnianego błotniaka widzieliśmy czaple, kormorany, trzciniaczki, mewy i łabędzie. Udaliśmy się w dalszą trasę przez Brwilno, Popłacin, Dzierżązną, malownicze lasy szlakiem czerwonym do Jeziora Sendeńskiego a następnie szlakiem żółtym i czarnym do Soczewki. Po drodze widzieliśmy liczne transzeje, rowy przeciwczołgowe a nawet dwa bunkry typu Tobruk. Po przejechaniu prawie 24km - z czego część po wydmowych pisakach - poczuliśmy, że mamy dosyć na dzisiaj i czas wracać do Kutna.

Podsumowanie zacznę od stwierdzenia, że imprezy organizowane przez BeneqTeam zawsze cieszą się uznaniem wśród turystów. Nie inaczej było tym razem. Oprócz spraw organizacyjnych docenić należy wspaniałą atmosferę turystyczną, życzliwość i serdeczność. Dzięki temu unika się niepotrzebnych nieporozumień, a na trasie kolizji i wypadków. Warunki lokalowe bardzo dobre, jedzenie również, poznaliśmy ciekawy region i fajnych ludzi. Jeszcze raz dziękuję wszystkim uczestnikom za wspólne przeżycia i miło spędzony czas. Do zobaczenia za rok! (czyżby w Bachotku??)



Fot.1 Piątkowa wycieczka 23km. Ekipa z BCK przed pałacem w Nowym Duninowie. Od lewej: Bogumił, Małgorzata, Tomasz.



Fot.2 Uczestnicy Rajdu Chemików przed kościołem w Lucieniu.



Fot.3 Wnętrze sali kolumnowej na zamku w Gostyninie.



Fot.4 Wizyta w warsztacie kamieniarskim. (po lewej Tadeusz Biniewicz)



Fot.5 30-tonowy kloc marmuru z którego za kilka lat powstanie owiana tajemnicą rzeźba



Fot.6 Mogiła Powstańców Styczniowych z 1863r. w Gaśnie.



Fot.7 Organizatorzy tegorocznego Rajdu Chemików od prawej: Bernard Milewski i Marek Olejniczak podczas uroczystego zakończenia imprezy.



Fot.8 Uczestnicy IX Ogólnopolskiego Rowerowego Rajdu Chemików.



Fot.9 Niedzielna wycieczka 25km. Ekipa BCK przy wejściu do bunkra typu Tobruk niedaleko Soczewki.